Z pozoru wydaje się, że umiejętność spania jest dla nas równie naturalna co sztuka oddechu. Okazuje się jednak, że coraz więcej ludzi ma ze snem ogromne kłopoty. W krajach cywilizacji zachodniej doświadcza ich co czwarty człowiek. Statystyki krajowe są jeszcze bardziej przerażające. W Polsce cierpi na nią aż 35 proc. populacji. Z każdym rokiem liczba chorych rośnie
Co nam przeszkadza spać? Dr Michał Skalski: Najczęściej my sami. Najpierw za wszelką cenę ograniczamy sen, bo trzeba się uczyć, pracować, bawić. Czasem przeszkadzają nam w tym również piętrzące się problemy. W ten sposób organizm niejako oducza się spać. Po pewnym czasie, kiedy kończą się powody, dla których wymuszamy ciągłe czuwanie, nasze ciało nie ma ochoty na sen mimo narastającego zmęczenia, a umysł w obawie przed bezsennością wpada w panikę. Wszystko się zmienia, a wieczorne rytuały, czyli mycie zębów, ścielenie łóżka, zgaszenie światła i złożenie głowy na poduszce, zamiast wyciszać i wyzwalać w nas mechanizm aktywizujący sen, jedynie rozdrażniają. Skąd to zdenerwowanie? - Z obawy przed kolejną "białą nocą". Ktoś, kto nie może zasnąć, zaczyna traktować sen jak swojego rodzaju wyzwanie, zadanie do wykonania. Kładąc się do łóżka, jest zbyt spięty i pobudzony, by zasnąć. I szybko wpada w błędne koło: coraz bardziej się denerwuje - coraz mniej śpi, więc jeszcze bardziej się denerwuje i jeszcze krócej śpi. Z każdą nocą jest gorzej. Tak nakręca się spirala bezsenności. Czasami możne ją przerwać zmiana otoczenia i nawyków, np. wyjazd pod namiot. Czy istnieją osobowości o skłonnościach do bezsenności? - Z moich doświadczeń wynika, że zagrożeni nią ludzie mają podobne cechy charakterologiczne. Przeważają pedanci, którzy chcą nadmiernie kontrolować swoje zachowanie, gesty, emocje i pilnować, by wszystko wokół było na swoim miejscu. Wszelkie zmiany wywołują u nich napięcia, a te - trudności w zasypianiu. Nie mogąc zasnąć raz czy drugi, odbierają to jako brak kontroli nad ciałem. Z kolei osoby wyluzowane, swobodnie traktujące życie, trochę bardziej spóźnialskie i bałaganiarskie, łatwiej przechodzą nad problemami do porządku dziennego. I już nazajutrz śpią jak zabici. Kiedy najłatwiej wpaść w bezsenność? - Tempo życia sprawia, że dotyka ona coraz młodszych, a zaczynamy na nią cierpieć głównie w sytuacjach dużego stresu. Mogą to być kłopoty z pracą, zdrowiem najbliższych albo świadomością odsunięcia na boczny tor. Ze statystyk wynika, że mężczyźni źle znoszą przejście na emeryturę. U kobiet natomiast początek zaburzeń snu to często jeden z pierwszych objawów premenopauzy, czyli wstępu do naturalnego przestrojenia hormonalnego. Zaczynają źle sypiać po 40-45. roku życia. W trakcie menopauzy kłopoty ze snem nasilają się.
Czy rodzaj pracy ma wpływ na tego typu problemy? - I to niezwykle istotny. Im więcej jest odpowiedzialna i stresująca, tym więcej utrudnia nocny wypoczynek. Równie źle znosimy pracę na zmiany, ponieważ wysiłek nocą zmusza do spania za dnia. Sen dzienny jest krótszy od nocnego średnio o dwie godziny, w ciągu dnia temperatura ciała człowieka znacznie przekracza optimum właściwe dla snu, ponadto nasz zegar biologiczny jest wówczas nastawiony na wyższy poziom czuwania niż w nocy. Odbija się to na jakości snu oraz kondycji całego organizmu. Wiele osób już po pół roku pracy na zmiany ma zrujnowane życie psychiczne i fizyczne. Nie jest tajemnicą, że "weterani nocnej szychty" żyją krócej. Ostatnio karierę robi melatonina. Czy rzeczywiście jest idealnym środkiem? - Z całą pewnością nie. Pomaga złapać rytm dnia i nocy, więc przydaje się podczas szybkiego przekraczania stref czasowych, umożliwia po kilku dniach pracy w nocy powrót do zasypiania około północy zamiast o piątej nad ranem. Działanie nasenne melatoniny jest słabsze niż środków mających wpływ na centralny układ nerwowy. Może wspomagać leczenie przewlekłej bezsenności. Ale pigułki uzależniają i powodują mnóstwo przykrych skutków ubocznych... - Nie te najnowszej generacji. Środki na bazie zolpidenu, np. Stilnox, nie zmieniają długości naturalnych faz snu, nie powodują skutków ubocznych i dość rzadko uzależniają. Poza tym leki te, w przeciwieństwie do melatoniny, są sprzedawane wyłącznie na receptę, więc pacjent pozostaje podczas kuracji pod opieką lekarza, dzięki czemu ma szansę na całkowite wyleczenie, a nie tylko na chwilową poprawę. Kiedy należy zgłosić się do lekarza lub poradni zaburzeń snu? - Gdy brak snu przeciąga się powyżej dwóch tygodni lub przez dłuższy czas nie można przespać średnio trzech nocy w tygodniu. Warto zasięgnąć porady, gdy bezsenność pogarsza funkcjonowanie organizmu, czyli osłabia refleks i zdolność kojarzenia, powoduje kłopoty z koncentracją oraz generalnie gorsze samopoczucie. W Polsce na bezsenność leczy się pięć procent dotkniętych nią osób. Tylko co piąty chory może zakwalifikować się do specjalistycznej poradni. Reszcie na razie musi wystarczyć lekarz rodzinny lub rejonowy.
|